Wczoraj dzień zaczął się od miłego transferu kasy na moje konto. Specjalnie piszę transferu. Bo wpływ był znaczny :). Więc wiecie... męska sfera i pewność siebie delikatnie zostały połechtane.
Żona nie wiedząc czemu zaczęła mi robić problemy z dzieckiem. W sensie ten weekend przypadał dla mnie. Córka miała spędzić czas ze mną a nie z nią. Uzmysłowiłem sobie wtedy, że w tym tygodniu żona nie ma zajęć lekcyjnych i czuła by się samotna bez dziecka w domu po prostu. Pomyślałem, że to dobry moment aby spędzić czas razem. Zaczęło się to wszystko od basenu na którym dziecko miało swoje zajęcia.
Przed basenem poszedłem z dzieckiem do lokalnej jadłodajni. Żona przyszła później nieco wkurzona ale też taka dotleniona. Powiedziałem jej że ślicznie dziś wygląda. Była zła nie chciała ze mną rozmawiać :). Więc powiedziałem jej, że mam zaplanowany wyjazd w Alpy w styczniu z dzieckiem z moimi nowo poznanymi znajomymi, którzy są w podobnej do mojej sytuacji. Powiedziałem, że jadę z Kasią, Anią i Arturem. Poinformowałem ją również, że Ania będzie naszą ciocio babcią i będzie też pełniła rolę naszej przyzwoitki :).
Żona strasznie się oburzyła i powiedziała, że nigdzie nie pojadę.
Trudno pomyślałem...
Chwilę później wchodząc na salę kibica spotkałem dwie zaprzyjaźnione mamy. Obie czekały na swoje kąpiące się dzieci. Jedna z nich miała dzidziusia i ja tym dzidziusiem się zająłem :)
W pewnym momencie wchodzi żona widzi mnie z dwoma radosnymi z mojej obecności kobietami i mnie z dzidziusiem. Oburzona poszła sobie usiąść z drugiej strony sali. Jeszcze chwile pobawiłem się z maluchem powygłupiałem się z mamami i postanowiłem podejść do żony i z nią pogadać.
Nagle stan złości minął i żona zaczęła ze mną rozmawiać. Powiedziała mi że traktuje ją nie poważnie jakby się jej groszek z głowy wysypywał :) W sumie się nie dziwie. Cały czas do niej mówie żeby się zawiesiła mi na szyjce i pomachała nóżkami. Można się oburzyć to fakt... :)
Oczywiście później pozwoliłem żonie zająć się dzieckiem. Zaproponowałem zakupy na weekend, ale odmówiła więc nie nalegałem.
Oczywiście później pozwoliłem żonie zająć się dzieckiem. Zaproponowałem zakupy na weekend, ale odmówiła więc nie nalegałem.