Zło nie lubi uśmiechu i radości. Obrócić należy zatem wszystko w dobry dowcip. Śmiej się z tych co ci dokuczają a raczej śmiej się z dokuczania bo tak naprawdę jak staniesz sobie z boku to jest to wszystko całkiem zabawne. Trzeba mieć dystans do siebie i otoczenia. Mądra naiwność to podstawa.
Wczoraj usłyszałem jak kochanek żony jednego z kolegów tłumaczył się mu, że jego żona jest wolną osobą i ma prawo go kochać i on jego żonę. W takim przypadku poleciłem chłopakowi, żeby wydzielił zakochanym specjalny pokoik skoro to taka miłość :). Ja bym tak zrobił bezwzględnie. Zakochanie chwile potrwa. Zwykle trwa do 3 lat. Chyba, że problemy zaczną być wspólne to wtedy to zakochanie szybciej się kończy. Cały widz polega na tym, że ludziom się wydaje, że pełnie szczęścia osiągają w momencie zakochania. Żeby żyć sobie fajnie i chodzić wiecznie uśmiechniętym musieliby zatem być w pernamentnym zakochaniu. Zakochanie ma to do siebie, że się po pewnym czasie kończy. Skoro się kończy to niestety trzeba od czasu do czasu zmienić sobie partnera. Takie zmiany myślę, urozmaicają życie egoisty. Oczywiście do czasu. Wszystko jest fajne ale pojawia się w pewnym momencie starość i podsumowanie budowli swojego życia i miłości oraz spojrzenie na to kto prawdziwie kochał. No cóż... Wtedy smuteczek. Bo nikt nie kochał... pomimo zakochań :). Nikt nie chce kochać, bo po co komuś egoista. Czas na zbudowanie dużej rodziny w której jest prawdziwa miłość się skończył. Różnie ludzie radzą sobie z problemem braku miłości (a ten brak może być nawet w trakcie zakochania i bycia z kimś). Jedni przez alkohol inni przez farmaceutyki jeszcze inni przez narkotyki, całkiem inni przez okultyzm. Ci bliżsi Bogu idą w dewocje. Dlatego szczerze odradzam rozwodów. Łatwiej jest odbudować uczucia niż być świadomym komplikacji jakie idą przy budowaniu czegoś co nie jest ani pewne ani lepsze. Bo zakochanie zawsze jest piękne na początku
i dlatego zwodnicze. Przez emocje można nieźle namieszać sobie i innym w życiu. Piszę tak pomimo tego, że sam uwielbiam ten stan zakochania.
Zatem chciałbym niebawem skupić się na odbudowie uczuć. Bo to one mają mocny wpływ na egoistyczną postawę człowieka. Może przez zakochanie będę mógł ponownie żonie pokazać czym jest miłość. Skoro uczucia niszczone są przez wspólne problemy to dobrze byłoby je rozwiązać. Pozbycie się problemów, które niszczyły małżeństwo stawia nas w punkcie 0. Z tego punktu możemy zacząć odbudowę. Odbudowa jest możliwa jeśli skorzysta się z zasady obracania w śmiech tego co nas bolało i ewentualnie boli. Radość zaraża a tym samym buduje. Teraz np obserwuje małżonkę co lubi i co jej sprawia przyjemność. Widzę że lubi jak jestem dżentelmenem. Uwielbia moją męską postawę a drażni ją moja infantylność w podejściu do niej. Moja żona ma piękne oczy. Lubie w nie patrzeć jak się uśmiechają a uśmiechają się coraz częściej. Ten uśmiech oczu jest szczery. Piękny. Poza tym córka jest ze mnie dumna, że kocham jej mamę. Nie zamierzam zawieść dziecka. Podjąłem się roli ojca to muszę ją wypełnić bez względu na to czy ktoś mnie kocha czy nie kocha. W końcu nie jestem ani pieszczochem ani pluszakiem, który potrzebuje przytulania.
Moim głównym sposobem na podryw żony jest po prostu męstwo. Żona ma znajomych, którzy wydają się jej bardzo zaradni i myślę, że się jej to podoba. Mnie zaradność też imponuje. Trochę jednak będę złośliwy i przyznam, że ani jeden z jej znajomych nigdy nie założył rodziny i nigdy nie założy. Jest to uwarunkowane egoistyczną i hedonistyczną postawą życiową, której serdecznie im współczuje. Lubie ich, ale czerpanie z ich filozofii życia prowadzi tylko do destrukcji i zniszczenia. Zresztą to zniszczenie wynikające z fascynacji żony ich filozofią życia odczuwam na własnej skórze.