środa, 30 marca 2016

Rozpoczęcie rozmów z diamentami Forbsa


Zmiana czasu i jakoś tak inaczej się pracuje. Trzeba wcześniej wstawać. Jakoś tak wolniej czas leci i słońce coraz dłużej jest na horyzoncie. Nasz nowy Klient wysłał pierwsze uwagi i pierwszą pochwałę. Dzięki nam zaczęły się rozmowy z diamentami Forbsa. Co się będzie działo dalej? Nie mam pojęcia. Pracownik ma obiecaną podwyżkę ale za obsługę jeszcze jednego Klienta. Wymaga to dużego nakładu pracy. Uważam jednak, żeby rozłożyć skrzydła i poszybować potrzeba się naprawdę przyłożyć w początkowej fazie biznesu.

Żona stan stabilny. Choć widzę, że ją jeszcze trzyma jakaś niezrozumiała złość. Dziecko dostaje pytania w przedszkolu czemu rodzice nie są razem. Dziecko nie wie co odpowiedzieć i nie chce mnie puszczać jak odprowadzam ją do domu. Miłość ojca jest bardzo ważna w takim czasie a przede wszystkim miłość do żony. Dziecko czuje się bezpiecznie wtedy. Wie, że nie wszystko jeszcze stracone.

sobota, 26 marca 2016

Dwie drogi


Od zawsze kiedy pamiętam wybieram tę drugą trudniejszą drogę. Jako dziecko drogę obowiązków i nauki zamiast zabawy na podwórku z rówieśnikami. W szkole średniej przedmioty te, które były dla mnie najtrudniejsze. Studia z przedmiotów, które najmniej lubiłem. Żonę z trudnym charakterem ale za to o gołębim sercu. Kupno mieszkania i założenie rodziny zamiast singielskiego stylu życia. Prawdę mówiąc trudna była moja duża pomoc w kupnie mieszkania dla żony. Trud polegał na całkowitym odciążeniu żony z bieżących wydatków co umożliwiło jej odłożenie pieniędzy na pierwszą wpłatę.  O dziwo pod wpływem miłości do żony nie przeszkadzałem jej na kontakt z towarzystwem, które z tego co zaobserwowałem wybiera zawsze łatwe drogi. Otworzyłem firmę nie mając kapitału ani zaplecza. Firma nadal istnieje i ją cały czas staram się rozkręcać oczywiście z różnym skutkiem. Współpracowałem z ludźmi, którzy nie zawsze byli uczciwi względem mnie. Wiele razy się na nich zawiodłem ale ciągle w nich wierze. Wierzę w miłość i to, że uda mi się otworzyć oczy żonie by nie szła w przepaść jaką proponują jej nowi znajomi a którą się zachłysnęła. Boje się, że droga żony będzie demoralizująca dla dziecka i dla jej starych znajomych, którzy podobnie jak ja też się niepokoją jej nową zaskakującą postawą.
Trudniejsza droga to również droga miłości i niezgadzanie się na demoralizacje dziecka rozwodem ale również otoczeniem które ugruntowuje żonę w patologicznych postawach. Ta trudniejsza droga wcale nie jest smutna i pełna cierpienia. Jest po prostu trudna i wymaga wysiłku i pokonania strachu oraz własnych słabości. Ta droga bez względu na jej rezultat daje poczucie spełnienia i myślę, że uśmiech na twarzy kiedy przyjdzie na mnie czas.
Ostatnio żona przygotowała mi sałatkę wraz z chrzanem na święta i spakowała do słoiczków. Ja wręczyłem żonie i córce różańce i ku memu zaskoczeniu przyjęły je. Miłe akcenty są fajne. Oby było ich więcej :)

piątek, 25 marca 2016

Druga rocznica otrzymania pozwu rozwodowego


Dokładnie dziś tj. w dzień męki Pańskiej mija druga rocznica otrzymania z sądu pozwu rozwodowego. To była śmierć nie tylko Chrystusa ale również moja. Dzisiejszy dzień spędzę w ciszy i na modlitwie.
 

środa, 23 marca 2016

Spowiedź


Dziś wybrałem się jak to w tradycji katolickiej bywa przed świętami wielkanocnymi do spowiedzi. Wchodzę do kościoła a tam tłumy ludzi. Od razu mi się odechciało stania i miałem ochotę uciekać żeby nie marnować życia w kolejce. Stwierdziłem jednak, że nigdzie mi się nie śpieszy i zostałem. Śmiać mi się chciało bo wszyscy ludzie w kościele chodzili jak Micheal Jackson do tyłu moon walkiem. Myślę, że spowodowane było to tym, że chcieli być twarzą do ołtarza a z tyłu były konfesjonały. Stwierdziłem, że nie będę robił z siebie durnia bo po pierwsze Boga na ołtarzu tym razem nie ma bo zakryty. Jedyne miejsce w którym może być w tym momencie Bóg to konfesjonał. Stanąłem wbrew tłumom i byłem jedynym chodzącym jak człowiek do przodu. Znowu zadziałałem wbrew wszystkim. Ksiądz udzielający mi spowiedzi chciał się ze mną osobiście spotkać po świętach.

poniedziałek, 21 marca 2016

Milionerka

Dziś przed południem przyjechała do mnie milionerka przepięknym czerwonym mustangiem. Przyjechała do mnie ze swoim mężem. Mąż miał płacić. Podałem cenę za usługę nie licząc, że zgodzą się na robotę. Okazało się, że cena nie grała roli. Przynajmniej dla kobiety bo jej mąż, aż dostał czkawki jak usłyszał cenę. Po prostu delikatnie go przydusiło. Ale za co !! Krzyknął wkurzony. Ku memu zaskoczeniu dziewczyna bardzo chciała bym dla niej pracował. Coś mi się wydaje, że to zlecenie to jakiś wstęp do grubszych tematów. Jestem ciekaw co się będzie działo dalej.

Nie widzieć a kochać


Rzadko spotykane by kochać nie widząc i już nigdy nie zobaczyć...

piątek, 18 marca 2016

Właściwa droga - współpraca nabiera rozpędu

Pierwszy tydzień współpracy z nowym Klientem zaliczony. Pracowniczka zaczyna się przełamywać. Walczy ze swoją pesymistyczną postawą. Jest coraz lepsza. Nie boi się. Walczy. Oby zapał się nie skończył. Przed nią długa kręta droga pod górę. Przede mną zresztą też. Pojawiają się głupie przeszkody które po prostu muszę olać i iść śmiało przed siebie. Miliona nie widać jeszcze na horyzoncie. Choć bank zwiększył ostatnio wiarygodność mojej firmy. Milionerzy przyglądają się z boku. Ostatnio poznałem ciekawą milionerkę. Oczy się jej zaświeciły jak dowiedziała się czym się zajmuje. Koniecznie muszę mieć jeszcze jednego Klienta. Z tym muszę jednak łagodnie bo nie chce wykończyć pracowniczki :). Choć nie ukrywam nie zamierzam poprzestać na tym co jest teraz.
Ostatnio marzy mi się to autko :):

Pasuje do mnie :) jest takie charakterne i z silniczkiem mercedesa a przystępne cenowo. Mniam. Chce je mieć.

Teraz weekend który zamierzam poświęcić na porządki. Sporo tego. Trzeba nawet w ogródku posprzątać. Roboty co niemiara :) Na szczęście mam córkę która mi pomorze. Zatem zabieram się za szmatę i ogarniam dalej mieszkanko.


wtorek, 15 marca 2016

Jak zakochać się w żonie / mężu na nowo

Zło  nie lubi uśmiechu i radości. Obrócić należy zatem wszystko w dobry dowcip. Śmiej się z tych co ci dokuczają a raczej śmiej się z dokuczania bo tak naprawdę jak staniesz sobie z boku to jest to wszystko całkiem zabawne. Trzeba mieć dystans do siebie i otoczenia. Mądra naiwność to podstawa.

Wczoraj usłyszałem jak kochanek żony jednego z kolegów tłumaczył się mu, że jego żona jest wolną osobą i ma prawo go kochać i on jego żonę. W takim przypadku poleciłem chłopakowi, żeby wydzielił zakochanym specjalny pokoik skoro to taka miłość :). Ja bym tak zrobił bezwzględnie. Zakochanie chwile potrwa. Zwykle trwa do 3 lat. Chyba, że problemy zaczną być wspólne to wtedy to zakochanie szybciej się kończy. Cały widz polega na tym, że ludziom się wydaje, że pełnie szczęścia osiągają w momencie zakochania. Żeby żyć sobie fajnie i chodzić wiecznie uśmiechniętym musieliby zatem być w pernamentnym zakochaniu. Zakochanie ma to do siebie, że się po pewnym czasie kończy. Skoro się kończy to niestety trzeba od czasu do czasu zmienić sobie partnera. Takie zmiany myślę, urozmaicają życie egoisty. Oczywiście do czasu. Wszystko jest fajne ale pojawia się w pewnym momencie starość i podsumowanie budowli swojego życia i miłości oraz spojrzenie na to kto prawdziwie kochał. No cóż... Wtedy smuteczek. Bo nikt nie kochał... pomimo zakochań :). Nikt nie chce kochać, bo po co komuś egoista. Czas na zbudowanie dużej rodziny w której jest prawdziwa miłość się skończył. Różnie ludzie radzą sobie z problemem braku miłości (a ten brak może być nawet w trakcie zakochania i bycia z kimś). Jedni przez alkohol inni przez farmaceutyki jeszcze inni przez narkotyki, całkiem inni przez okultyzm. Ci bliżsi Bogu idą w dewocje. Dlatego szczerze odradzam rozwodów. Łatwiej jest odbudować uczucia niż być świadomym komplikacji jakie idą przy budowaniu czegoś co nie jest ani pewne ani lepsze. Bo zakochanie zawsze jest piękne na początku
i dlatego zwodnicze. Przez emocje można nieźle namieszać sobie i innym w życiu. Piszę tak pomimo tego, że sam uwielbiam ten stan zakochania. 

Zatem chciałbym niebawem skupić się na odbudowie uczuć. Bo to one mają mocny wpływ na egoistyczną postawę człowieka. Może przez zakochanie będę mógł ponownie żonie pokazać czym jest miłość. Skoro uczucia niszczone są przez wspólne problemy to dobrze byłoby je rozwiązać. Pozbycie się problemów, które niszczyły małżeństwo stawia nas w punkcie 0. Z tego punktu możemy zacząć odbudowę. Odbudowa jest możliwa jeśli skorzysta się z zasady obracania w śmiech tego co nas bolało i ewentualnie boli. Radość zaraża a tym samym buduje. Teraz np obserwuje małżonkę co lubi i co jej sprawia przyjemność. Widzę że lubi jak jestem dżentelmenem. Uwielbia moją męską postawę a drażni ją moja infantylność w podejściu do niej. Moja żona ma piękne oczy. Lubie w nie patrzeć jak się uśmiechają a uśmiechają się coraz częściej. Ten uśmiech oczu jest szczery. Piękny. Poza tym córka jest ze mnie dumna, że kocham jej mamę. Nie zamierzam zawieść dziecka. Podjąłem się roli ojca to muszę ją wypełnić bez względu na to czy ktoś mnie kocha czy nie kocha. W końcu nie jestem ani pieszczochem ani pluszakiem, który potrzebuje przytulania.

Moim głównym sposobem na podryw żony jest po prostu męstwo. Żona ma znajomych, którzy wydają się jej bardzo zaradni i myślę, że się jej to podoba. Mnie zaradność też imponuje. Trochę jednak będę złośliwy i przyznam, że ani jeden z jej znajomych nigdy nie założył rodziny i nigdy nie założy. Jest to uwarunkowane egoistyczną i hedonistyczną postawą życiową, której serdecznie  im współczuje. Lubie ich, ale czerpanie z ich filozofii życia prowadzi tylko do destrukcji i zniszczenia. Zresztą to zniszczenie wynikające z fascynacji żony ich filozofią życia odczuwam na własnej skórze.

niedziela, 13 marca 2016

Dlaczego cudzołóstwo jest złe


Wiele małżeństw rozpada się przez cudzołóstwo. Prawdę mówiąc nie zetknąłem się osobiście z tym tematem ale obcowanie wśród ludzi, którzy mają z tym zjawiskiem styczność skłoniło mnie do refleksji.
Pierwsze zacząłem się zastanawiać czemu cudzołóstwo jest złe. Musi być złe skoro jest wyraźnie tak określone w piśmie świętym.
Okazało się, że większość wierzących nie wie czemu jest złe a co dopiero osoba która z wiarą nie ma nic wspólnego. Tym bardziej przejąłem się tą problematyką.

Zacznijmy od początku.
Sex jest od Boga o ile jest dopełnieniem miłości dwojga ludzi. Kiedy zatem sex jest zły?

Samo wykorzystywanie sex-u do zaspokajania własnych potrzeb nawet w małżeństwie jest złe bowiem zaspokajanie własnych potrzeb nie ma nic wspólnego z miłością. Kobieta potrafi czuć się źle w związku małżeńskim w którym sex stał się rutyną i wręcz obowiązkiem. Wcale się nie dziwie kobietą które uciekają od mężczyzn traktujących sex mechanicznie. Sex wtedy nie jest już dopełnieniem miłości a zwykłą perwersją łagodzącą cielesne zachcianki.

Cudzołóstwo jest złe bo niesie za sobą konsekwencje skomplikowania życia nie tylko swojego ale również innych.
Jak to się dzieje:
Ludzie nie potrafią prawdziwie kochać i traktują współmałżonka jak swoją własność. Cudzołóstwo w tym przypadku grozi rozbiciem rodziny. Czy w tym przypadku winnym za rozbicie rodziny jest cudzołożnik? Myśle, że nie. Głównym rozbijaczem rodziny jest zazwyczaj osoba skrzywdzona nie kochająca cudzołożnika. To ona nie potrafi, choć ma większe możliwości odbić męża/żonę kochankowi lub kochance. Co zatem z samym aktem cudzołóstwa? Odpowiedzialność za cudzołóstwo w sposób naturalny ponosi przede wszystkim osoba skrzywdzona. To osoba skrzywdzona powinna najpierw nauczyć się kochać. Sama miłość spowoduje zrozumienie. Obdarzy współmałżonka miłością i pozwoli na dobre relacje z jego kochanką/ kochankiem.
Trochę to absurdalne ale jeśli osoba skrzywdzona będzie miała większą miłość do współmałżonka niż jego kochanka czy kochanek to długo taki kochanek czy kochanka nie zagrzeją miejsca w takim układzie. No chyba, że kochają bardziej :)

sobota, 12 marca 2016

Miłość czy herezja?


Dużo ostatnio myślę o miłości. Prawdziwej miłości. Przyglądam się zjawisku z każdej strony i weryfikuje to z pismem świętym. Obecnie dostrzegam, że miłość ludzka jest naprawdę trudna bo bardzo zanieczyszczona przez lucyferyzm, który pochodzi z człowieczej natury i jest oświecony. Lucyferyzm jest również w kościele katolickim i jest głoszony zwykle przez kapłanów, którzy mają duży wpływ na ludzi. Walka ze złem jest możliwa wyłącznie przez miłość. Należy sobie również uzmysłowić, że zło jest osobowe i tworzy się w postaci urojeń w naszych głowach. Zło dba wyłącznie o egoistyczność. Zło sprawia, że przestajemy marzyć i zaczynamy oczekiwać. Brak spełnienia oczekiwań powoduje uczucie bólu. Zło nie sięga do podstaw konfliktu i nie stara się odnaleźć jego prawdziwej przyczyny. Zło atakuje z nienacka przez skojarzenia, wspomnienia lub złe doświadczenia. Budzi w człowieku zdenerwowanie i uczucie dyskomfortu.

Miłość jest w swej naturze naiwna co w cale nie oznacza, że głupia. Ktoś kto decyduje się na naiwność w obliczu zła podejmuje najtrudniejszą z możliwych dróg. Trudność polega na pokonaniu w sobie egoistycznych emocji i pogodzeniu się z tym na co nie mamy wpływu. Tylko takie działanie niszczy zło. Najpierw niszczy zło w nas. W dłuższej perspektywie zniszczy również zło w krzywdzicielu. Ten czas zadziałania miłości nie jest sprecyzowany. Brak sprecyzowanego czasu zniszczenia zła przez miłość jest najtrudniejszy.

Nie dajcie się zwieść tym co głoszą, że miłość nie jest naiwna. Miłość jest naiwna i w tej naiwności jest największa moc. Moc Boża. Moc jest w tym i mądrość kto potrafi korzystać z naiwności jako jedynej broni przeciw złu.


piątek, 11 marca 2016

czwartek, 10 marca 2016

Dzień przed podpisaniem umowy


Dziś dzień był taki normalny i tak normalnie z rana zostałem zaproszony na podpisanie umowy. Dzięki tej umowie będę mógł szybciej rozkręcić firmę. Przydałaby się jeszcze jedna umowa wtedy czułbym się pewniej że firma wskoczy na normalny pułap obrotów. Pomimo fatalnej pogody nie odpuściłem sobie biegania. Kilka kilometrów zrobione i kilka kalorii spalone. Trzeba się wyspać żeby jutro być przytomnym podczas podpisywania umowy.


środa, 9 marca 2016

W oczekiwaniu na umowy


Tyle czasu minęło od ostatniego spotkania i nic się nie dzieje. Zaczynam się stresować, że moje działania poszły na marne. Zrobiłem wszystko co w mocy ludzkiej jest do zrobienia. Teraz pozostało mi się wyłącznie modlić bo sam akt podpisania umowy nie zależy już ode mnie. Tak jest w zawodzie handlowca. W między czasie uskuteczniam zmianę sylwetki na nieco szczuplejszą ;). Biegam na razie skromnie ale z czasem myślę że dojdę do większej wprawy.

  

piątek, 4 marca 2016

Konsekwencje czy naiwność


Od pewnego czasu zastanawiam się nad miłością i tematyką z nią związaną. Gdyby nie ta sytuacja w której obecnie się znajduje pewnie nigdy nie podjąłbym tematu do rozważania. Coraz częściej słyszę o miłości, że powinna być konsekwentna . Jestem w stanie się z tym zgodzić o ile konsekwencje nie są narzucane przez osobę skrzywdzoną. Narzucanie konsekwencji sztucznie  nie doprowadzi skłóconych ludzi do pojednania. Wręcz przeciwnie będzie coraz bardziej zaostrzało konflikt. Co zrobić aby jednak uratować związek? Na pewno należy zaprzeć się i iść pod prąd. Iść często wbrew sobie i własnym egoistycznym interesom. To mało ludzkie i wręcz naiwne podejście ma w sobie jednak wielką moc. Moc prawdziwej miłości której żadne zło nie jest w stanie pokonać na długim dystansie. Wtedy i tylko wtedy miłość jest zgodna z jej prawdziwą definicją, która twierdzi, że wszystkiemu wierzy, wszystkiemu ufa i we wszystkim pokłada nadzieje.
Naturalne konsekwencje sytuacji rozwodowej w pierwszej kolejności uderzają w osobę krzywdzoną. Trzeba to przyjąć z pokorą ponieważ nie ma się na to wpływu. Trzeba również walczyć ale walczyć mądrze. Mądra walka to walka miłością. Trzeba nauczyć się kochać bez oczekiwań. Trzeba nauczyć cieszyć się życiem i każdą chwilą, która przynosi radość i spokój ducha. Oczywiście z umiarem by nie zacząć grzeszyć lub nie popaść w hedonizm. To trudne ale możliwe do osiągnięcia.
Co zatem ma zrobić osoba pokrzywdzona której zależy na powrocie współmałżonka? Musi zmieniać siebie. I w zależności od tematyki konfliktu powinno się koordynować swoje przemiany. Jeśli mamy do czynienia z konfliktem zdrady to natychmiast należy zaprzyjaźnić się z kochankiem lub kochanką swojego współmałżonka. Obdarzać współmałżonka jeszcze większą miłością niż osoba trzecia która pojawiła się w związku. Trudne prawda? ale znam osobiście tak piękne przypadki. Naprawdę to działa. Jeśli mamy do czynienia z konfliktem finansowym to osoba odrzucona musi koniecznie więcej zarabiać. Jeśli mamy do czynienia z konfliktem na tle sexualnym to należy natychmiast zacząć się zmieniać fizycznie i dbać o siebie. Rozbieżności edukacyjne należy nadrabiać jeśli zawiodło się na tym poziomie Nałogi należy rzucić. Można by wymieniać wiele rzeczy nad którymi warto pracować. Najciężej jest pokonać samego siebie. Oczywiście można to wszystko olać i stać w miejscu. Wtedy jednak nie pomożemy sami sobie w osiąganiu własnego szczęścia. Nie ma bowiem większej radości jak pokonywanie własnych słabości. Każda zmiana kosztuje ale jest niesamowicie spełniająca.
Nauczyć się kochać bez oczekiwań jest stanowczo czymś tak pięknym, że nie potrafię tego opisać. Ta miłość buduje, rozwija, mobilizuje, wyostrza zmysły. Życzę każdemu takiej miłości.