poniedziałek, 9 listopada 2015

Kwiaty dla żony

Cały weekend spędziłem z dzieckiem. To był naprawdę bardzo miły czas. Spędziłem go z córką bardzo aktywnie. Najważniejsze to co utkwiło mi w głowie to porady mojej córki, która bardzo stara się wpłynąć na mamę żebyśmy byli znowu razem. Córka opowiedziała mi, że kilka razy próbowała powiedzieć mamie że bardzo mnie kocha i że chce byśmy byli znowu razem. Ja jej powiedziałem, że nic straconego ponieważ ja bardzo kocham mamę. Córka się ucieszyła i zaczęła doradzać. Tata to weź teraz kwiatka. Poleciała do swojego pokoiku i wygrzebała jakiegoś papierowego :). Schowaj go za plecami i jak przyjdziemy do mamy to wręczysz go i powiesz jej jak bardzo ją kochasz... To wszystko było tak pełne dziecięcej ekspresji i tak przepełnione dziecięcą nadzieją. Bardzo spodobał mi się jej pomysł :). Zrobiłem tak jak mi powiedziała. Żona nie była szczęśliwa.
 
Dziś wracam już ze spotkania z prezesem który zaprosił mnie na przeprosiny. Powiedział, że jest zadowolony z mojej postawy i ma ochotę nadal współpracować ze mną. W styczniu zrealizujemy kolejny projekt. To dało mi sporo nadziei w ludzi i ich zachowania. Generalnie nie powinien chcieć ze mną rozmawiać, a jednak rozmawiał i obiecał kolejne zlecenia. Cud?...  W drodze do niego odezwały się 2 gigantyczne firmy z pytaniem czy mogę wycenić im swoje usługi. Bardzo podbudowało mnie to na duchu.
 
Zmartwiła mnie codzienność związana ze sprawą której nie chce. Muszę się dobrze przygotować na linii obrony, bo zarzuty mam straszne. Zastanawia mnie tylko zaślepienie żony. Czy aż tak bardzo ją zaślepili że nie potrafi zobaczyć starań własnego dziecka? Czy środowisko w którym się obraca dokonało na niej tak demoralizującego postrzegania rzeczywistości, że krzywdzenie własnego dziecka nie stanowi dla niej problemu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz