Dziś wybrałem się jak to w tradycji katolickiej bywa przed świętami wielkanocnymi do spowiedzi. Wchodzę do kościoła a tam tłumy ludzi. Od razu mi się odechciało stania i miałem ochotę uciekać żeby nie marnować życia w kolejce. Stwierdziłem jednak, że nigdzie mi się nie śpieszy i zostałem. Śmiać mi się chciało bo wszyscy ludzie w kościele chodzili jak Micheal Jackson do tyłu moon walkiem. Myślę, że spowodowane było to tym, że chcieli być twarzą do ołtarza a z tyłu były konfesjonały. Stwierdziłem, że nie będę robił z siebie durnia bo po pierwsze Boga na ołtarzu tym razem nie ma bo zakryty. Jedyne miejsce w którym może być w tym momencie Bóg to konfesjonał. Stanąłem wbrew tłumom i byłem jedynym chodzącym jak człowiek do przodu. Znowu zadziałałem wbrew wszystkim. Ksiądz udzielający mi spowiedzi chciał się ze mną osobiście spotkać po świętach.
Katolickie tradycje są czasem takie dziwne. Chodzenie tyłem tylko dlatego, żeby być odwróconym twarzą do ołtarza? Serio?
OdpowiedzUsuńhttp://would-be-vikings.blogspot.com