poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Światowe Dni Młodzieży


Światowe dni młodzieży spędziłem wśród Bożych ludzi. Tyle życzliwości i radości z obchodów tych dni już dawno nie widziałem. Śpiewające tłumy wielbiące Boże miłosierdzie były bardzo budujące. Pamiętam jak jeszcze jakiś czas temu prosiłem Boga o możliwość obcowania z zaledwie kilkoma młodymi ludźmi, którzy wierzą w Boga (tak czułem się samotny w środowisku żony). Teraz zobaczyłem ich ponad milion w jednym miejscu. Piękna sprawa. Piękni młodzi ludzie. W centum wydarzeń dowiedziałem się jak istotną sprawę w życiu każdego człowieka odgrywa miłość a jeszcze większą jej brak. Ten brak miłości z opowiadań świadectw występujących wpędzał ich w najróżniejsze problemy i uzależnienia z których później było się im naprawdę trudno wydostać. Zrozumiałem też, że w życiu nie można oczekiwać miłości. Jedyne na czym można się koncentrować to na jej dawaniu. W dawaniu miłości powinniśmy upatrywać naszego szczęścia. Dawać nie oczekując wzajemności. Przypomniałem sobie czasy kiedy moja żona dawała miłość bez oczekiwań. Była w tym bardzo szczęśliwa. Ta miłość do niej wracała. Od momentu poznania osób egoistycznie nastawionych do życia zaczęła oczekiwać miłości. Te oczekiwania nie uwzględniały możliwości drugiej osoby czyli mnie. Nie uwzględniały i nie były konsultowane ze mną. Konsultacje były z osobami, które bezpodstawnie wdarły się w nasze życie małżeńskie tworząc zamieszanie i spustoszenie swoją obecnością. Obecność to bardzo ważny składnik rozpadu małżeńskiego ponieważ czas poświęcony znajomym przynosi wymierną korzyść znajomym a nie małżeństwu i dobru dziecka. To niewidzialna ręka każdego kryzysu związana z brakiem komunikacji. Osoby po pewnym czasie tracą więź miedzy sobą. Niszczyciele związku zyskują natomiast przychylność. Co jest kolejnym etapem zniszczenia. Tym razem etap zniszczenia będzie dotyczył poczucia rodziny dziecka. Zatracenie domu jako jedności małżeńskiej u dziecka będzie pociągało za sobą nieodwracalne skutki w jego rozwoju a przede wszystkim w budowaniu zdrowych relacji w małżeństwie dziecka i kolejnych jego pokoleń. Miłość do dziecka jest miłością zdolną do poświeceń w ramach odbudowy relacji z małżonkiem lub małżonką. Są ludzie, którzy podejmują to wyzwanie. Są to ludzie pozostający w trosce o swoje potomstwo. Jest jednak grupa ludzi bezrozumnych dla których losy dziecka są im obojętne. Najważniejsze jest egoistyczne "dobro". Bardzo często objawia się to w pomięszaniu ról płciowych. W Polsce jest coraz więcej kobiet, którym wydaje się że są mężczyznami. Mężczyźni natomiast niewieścieją. To odwrócenie ról jest fundamentem zła i rozpadu małżeńskiego. W odwróceniu ról pomagają środowiska feministyczne oraz cała ideologia gender która również przypisana jest środowiskom homosexualnym.
Liczę na to że z tym złem będzie można niebawem walczyć w sądzie. Na dzień dzisiejszy mogę walczyć jedynie poprzez dyskryminacje moich katolickich wartości. Takiej dyskryminacji podlegam cały czas przez środowisko żony. Sama sprawa rozwodowa to dyskryminacja moich wartości. Nie godzę się na tą dyskryminację i krzywdzenie mojego dziecka ideologią której nie ustalałem z żoną w ramach naszego ślubu i małżeństwa kościelnego i katolickiego.

Moim nadrzędnym celem jest dawanie miłości bez oczekiwań. Obrona dziecka przed wpływem złych ludzi też jest dość istotna. Zło ludzi przychylnych żonie, polega na dyskryminacji rodziny jako najważniejszej i fundamentalnej jednostki rozwoju dziecka.

Wierzę, że miłość potrafi uzdrowić wszystko. Wierze również w ludzi i wiem że są zdolni do zobaczenia zła jakie świadomie lub nieświadomie wyrządzają innym.
Cieszę się tym co mnie spotyka. Czym więcej miłości daje tym więcej do mnie wraca. Życie jest takie cudowne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz