wtorek, 29 grudnia 2015

Wina

Czasem zdarza mi się dostać pytanie. Po co walczę o małżeństwo? Po co w ogóle walczyć o kogoś kto Cię nie kocha?. Odpowiedź jest bardzo prozaiczna bo ja kocham. 
I tu należałoby to uzasadnić co się przez to rozumie. Prawdziwa miłość daje wolność i godzi się na dobro względem małżonka. Problem polega na tym, że mój przypadek polegałby na godzeniu się na zło i pozwalanie iść w stronę przepaści moralnej nie tylko mojej żony ale również mojego dziecka które jest pod opieką mamy. Ktoś zadał mi kiedyś pytanie. Co się stało, że żona przestała Cię kochać? Żona przestała mnie kochać bo pozmieniało się jej postrzeganie rzeczywistości. Ta zmiana światopoglądowa nastąpiła poprzez ingerencję osób trzecich w jej życie. Trudno jest utrzymać wartości katolickie i rodzinne w środowisku, które takie wartości ma za nic i je publicznie wyśmiewa. Czemu żona odeszła w to środowisko? Bo nie potrafiła ze mną rozmawiać. Miała błędne poczucie nie kochania, które zamiast ze mną konsultowała z tym środowiskiem. Tragiczne w tym wszystkim jest to, że osoby te zamiast dążyć do ukazania jej, że tak naprawdę ją kocham. Dążyły do rozbicia małżeństwa.

Żeby podkreślić to dobitnie posłużę się przykładem z autopsji. Kupiłem żonie kwiaty. Taki gest powinien być dobrze odebrany i powinien przynajmniej pobudzić myślenie w dobrą stronę. Komentarz osoby trzeciej był taki: "Kupił ci te habzie. Jest śmieszny. Wydaje mu się, że tym wzbudzi Twoje uczucia, on cię nie kocha i kłamie". 

Oczywiście żona stara się uzasadnić swoje stanowisko wymyślając setki nieprawdziwych historii. Te same historie próbuje sprzedać w sądzie. Sąd niestety głupi nie jest bo słucha obu stron. Ktoś rozsądny powinien się choćby trochę zastanowić. Czemu tak długo trwa sprawa skoro żona ewidentnie wskazuje na moją winę. Odpowiedź jest prosta. Tej winy po prostu nie ma. Czy wina jest po stronie żony? Też nie. Wina jest po stronie środowiska. I trzeba z niego jak najszybciej uciekać żeby ustabilizować normalne życie małżeńskie.
Niestety ja wpływu na jej znajomych nie mam. Mogę jedynie separować dziecko od zgorszenia moralnego jakie chce dziecku zafundować żona poprzez asymilacje dziecka w środowisku homoseksualnym, hedonistyczny, pozbawionym wartości moralnych, nastawionych na swobodę seksualną i imprezy.
Czemu stawiasz na własny rozwój i starasz się być coraz lepszy?
Kryzys małżeński to doskonały czas by spojrzeć również krytycznie na siebie. Poprawić niedociągnięcia, rozwijać się, cieszyć się życiem. Pomagać innym w potrzebie. Tylko mój rozwój może być moim świadectwem. Musze być silny by stawić czoła złu. Poza tym chciałbym by żona mnie wreszcie doceniła. Nigdy tego nie zaznałem i to też myślę mogło wpłynąć na mnie a co za tym idzie na jej błędne poczucie niekochania.
Każde różnice czy nawet poglądy są łatwe do zaakceptowania jeśli popatrzy się na nie z miłością i język którego się użyje do uzasadnienia swojego stanowiska będzie przepełniony zrozumieniem a nie złością.

Przede mną długa i ciężka praca ponieważ muszę poodkręcać teraz to co żona umiejętnie pokręciła i co gorsza nadal kręci :) .
Jestem spokojny o to wszystko. Ponieważ prawda zawsze zwycięży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz