sobota, 5 listopada 2016

Nudy


Mieszkanie wysprzątane samochód umyty. Chętnie pobawiłbym się z dzieckiem i pomógł w czymś żonie. Tylko taki jeden mały problem nie ma ich przy mnie. I nie ma nikogo. To nie tyle mój problem co problem dziecka, które przez ideologie braku miłości traktowane jest jak worek z zabawkami. Tak jest mi czasami przykro, że żona weszła w to środowisko ludzi nie potrafiących kochać. Świata nie zbawię nie jestem w stanie powiedzieć im wszystkim "kochajcie" Oni mają to w nosie. Interes tylko swój się liczy. Co tam z uczuciami dziecka czy innych ludzi. Jak nie kochać to tylko po całości.
Pamiętam jak moja żona kiedyś pięła się w górę. Potrafiła kochać. Imponowała mi że kocha słabszych. Rozwijała się. Nie było człowieka który by krzywo na nią patrzył. Dziś musi otaczać się marginesem społecznym (ludzi pozbawionych miłości). Takimi którzy będą ją rozumieć bo również nie kochają. To jest dla mnie niesamowite, że można w kimś zaszczepić truciznę oczekiwań. I niszczyć w ten sposób rodzinę. Wmówić jeszcze że mąż to nie rodzina. Gwałcąc tym samym nawet sam słowotwór. Rodzina pochodzi od rodzenia. Czyli dwojga ludzi którzy są odpowiedzialni za proces powstawania nowego życia. Ideologia gender przekreśla to słowo zamieniając je na np. że rodziną są ludzie z którymi się dobrze czujesz. :) Prawie idealnie. Tylko człowiek odpowiedzialny za swoją rodzinę zrobi wszystko żeby się czuć dobrze ze swym wybrankiem a nie z podlotkiem który stara się podlizać i zająć miejsce męża czy żony. Taki podlotek fajnie niech sobie będzie. Każdemu się należy szacunek. Tylko dlaczego ma niszczyć rodzinę właśnie? Uważam że skoro dwoje ludzi potrafiło się w sobie kiedyś zakochać to są w stanie to zrobić jeszcze raz. Zresztą nie jeden przypadek już widziałem taki. Fajnie jak ludziom otwierają się serca na miłość.
Super sprawa i idealna sytuacja to taka kiedy odetnie się od ludzi pełnych oczekiwań i weźmie się na siebie odpowiedzialność za rodzinę. Zacznie się ją naprawiać. Ile to ciężkiej pracy. Ludzie wolą iść na łatwiznę. Ta łatwizna jednak boli. Wraca jak bumerang. Sumienie szarpie serce. Dzieci cierpią. Po co to? Naprawdę lepiej się wysilić i postarać. Tylko trzeba chcieć. Gdyby tak moja żona chciała to myślę że znalazło by się zaraz mnóstwo osób którzy by jej to odradzali :) taki klimacik trochę walki ideologicznej. Która ideologia wygra? Myślę że miłość wygra. Ona jest wszechmocna. Na niej trzeba budować życie.
Ciekawe jak to jest jak miłość jest wzajemna. Pewnie dowiem się tego jak sam się nauczę prawdziwie kochać :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz