środa, 26 sierpnia 2015

Sajgonki się nie udały

Robiłem sajgonki. Sporo czasu wczoraj spędziłem w kuchni. Przygotowałem farsz z mięsa wieprzowego w sosie chili z miodem limonką i papają. Dodałem do tego kukurydzy. Pycha... Niestety nie umiałem obsłużyć się z ciastem ryżowym. W sensie nie wiem jak to piec czy smażyć to. Wszystko mi się rozwalało. Spaprałem robotę krótko mówiąc. Dziś wchłonę z internetu trochę wiedzy kulinarnej bo następnym razem chciałbym nie mieć już takiego problemu.

Refleksja po wczorajszym.
Podszedłem późnym wieczorem do żony z nadzieją, że przytuli się do mnie. Nie chciała. Poruszyłem temat jej znajomej z pracy i zapytałem czemu była zła kiedy opowiadałem o niej anegdotę. Nie potrafiła mi dać jednoznacznej odpowiedzi.
Dotarło do mnie to, że mam w sobie coś złego. Coś co pozwala mi oceniać ludzi. Nie znam a oceniam. Może to bierze się z tąd, że dla mnie wszystko jest czarno białe. Potrafię dostrzegać zagrożenie wynikające choćby z gestów nie wspominając o postawach życiowych. Widzę i komunikuję o tym a chyba nie powinienem. Zresztą nie wiem. Przypadek, który mam z żoną nie jest jedyny w moim życiu. Wcześniej miałem podobną sytuację z bratem. Swego czasu wpadł w niewłaściwe środowisko co mnie jako brata bardzo dotknęło bo widziałem setki zagrożeń dla niego. Ostatnio opowiedział mi, że miał do mnie duży żal o to, że zwracałem mu uwagę. Robiłem to w tak niewłaściwy sposób, że zamiast chęci zmiany rosła w nim chęć zrobienia mi na złość. Na szczęście mam mądrego brata. Potrafił odnaleźć się w życiu. Jego sukces. Nie mniej jednak zapytałem go co robią znajomi których tak nie lubiłem. Siedzą w więzieniu odpowiedział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz